Był piękny i słoneczny dzień wybrałam się z Oasis'em na spacer nad Szumiący Gaj. Oasis od dawna mi się podobał, wyszłam nad odwagę i oświadczę mu o ty.
M: Oasis no bo... chciałam Ci coś powiedzieć.
O: Tak? Słucham.
M: No nie wiem jak Ci to powiedzieć ale.
O: Ale?
M: Kocham Cię.
O: Miętko nie uwierzyłem że, kiedykolwiek mi to powiedz ja...ja, też muszę się przyznać.
Oboje usiedliśmy na prostej drodze. Oasis przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Sama to chciałam zrobić.
M: Mój, kochany.
O: He, tak?
M: Jesteś taki romantyczny.
M: Naprawdę mnie kochasz?
Oasis
O: No jasne że tak - uśmiechnąłem się szczerze.
M: Tylko że ja, nie chcę takiego związku "dla zabawy" - spojrzała na mnie poważnie.
O: Rozumiem kochana, ja też. - uśmiechnąłem się również poważnie.
Ale fajnie, mam partnerkę. Kocham ją, nigdy nie czułem się tak jak teraz. Kocham ją, i będę kochał nie dam jej nikomu skrzywdzić, obiecałem to sobie.
M: A będziemy mieć szczeniaki? - spytała z nadzieją.
O: Jasne - uśmiechnąłem się - może zaczniemy od razu? - zaśmiałem się lekko.
Miętka
M: To moje największe marzenie! - zachwyciłam się.
Poszliśmy zrobić to co mieliśmy.
O: I jak udało się?
M: Oasis, tak udało się! - tak się ucieszyłam.
O: To cudownie kochanie!
Udaliśmy się do szpitala w najbliższej wiosce.
Medyk: Pańska żona jest w ciąży będą dwa szczeniaki. Pies i suczka.
O: Matko! Nie mogę w to uwierzyć! Czy mogę ją zobaczyć? - zapytałem z powagą.
Medyk: Tak tylko na kilka minut bo robimy jeszcze badania.
M: Oasis!
O: Tak, kochanie to ja.
M: Czy...czy medyk Ci już powiedział?
O: Tak, nie mogę w to uwierzyć!
M: Ja też.
O: Mamy pieska i suczkę.
M: Tak wiem. Jak je nazwiemy?
O: Hm... - szukałem w mojej głowie pomysłu na imię - Może Dexter i Milka?
M: O tak, świetne! - uśmiechnęła się
Już się nie mogłem doczekać maluchów, na pewno będą urocze.
O: Już się nie mogę doczekać - liznąłem ją po nosku
M: Hehe ja też - zrobiła to samo.
O: Chodźmy do domu powinnaś odpoczywać, dobrze?
Miętka
M: Dobrze, mój romeo. - zachichotałam.
Wyruszyliśmy do domu. Kiedy już byliśmy przy naszej grocie spotkaliśmy pięknego białego ptaka.
O: Kochanie, patrz jaki piękny ptak.
M: Tak, widzę piękny.
Weszliśmy do groty. Oasis bardzo się mną opiekuje.
O: Chciałabyś coś jeszcze kotku?
M: Nie, nie trzeba. Połóż się i odpocznij.
O: Och, dziękuje ale nie trzeba. Mam hardego duch.
M: Już nie mogę się doczekać Milki i Dextera. - zachichotałam.
Oasis
O: Ja też to już jutro - uśmiechnąłem się.
M: Tak - uśmiechnęła się marzycielsko.
Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł.
O: Kotku, prześpij się a ja zaraz wracam.
M: Dobrze. - odpowiedziała i położyła się.
Poszedłem poszukać materiałów na zabawki, dla moich i Miętki maluchów.
O: Kochanie - szturchnąłem ją lekko w pyszczek.
M: Tak, wcale nie śpię - uśmiechnęła się
O: Heh, jasne - zaśmiałem się - Zobacz co zrobiłem dla naszych maluchów.
Miętka
M: Jakie piękne. - aż zaniemówiłam. Skąd je wziąłeś? - ucieszyłam się.
O: Opowiem Ci już jutro, jesteś zmęczona musisz się wyspać.
M: Masz rację kochany! Dobranoc.
O: Dobranoc. - cichutko powiedział.
Drugi dzień:
O: Dzień dobry kotku.
M: Dzień dobry misiaczku. - uśmiechnęłam się.
O: Mam dla Ciebie niespodziankę.
M: Jaką? - zapytałam z ciekawością.
O: Dzisiaj zjemy śniadanie w kawiarence.
M: Mój kochany!
O: Nie musisz dziękować, muszę się Tobą opiekować!. - powiedział stanowczo.
M: Muszę...muszę, dziękuje.
O: Dobrze. To w drogę.
Oasis
Poszliśmy do kawiarenki, ugotowałem nam kurczaka ponieważ nie mieliśmy jeszcze kucharza.
O: I jak, smakuje? - spytałem
M: No jasne pyszne. - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Coś się z nią działo, tylko nie wiedziałem co.
O: Co się dzieje skarbie?
M: Nic, chodźmy na spacer - rzuciła i wstała.
O: Ok - wstałem i poszliśmy
Po drodze Miętka się przewróciła. Bardzo się przestraszyłem.
O: Miętka, co ci jest? - krzyczałem zaniepokojony
Miętka
M: Oasis ja...ja... chyba dziś urodzę! - zaniepokoiła się.
O: Kotku trzymaj się! Jedziemy do szpitala!
Wyruszyliśmy do szpitala.
O: Pomocy! Pomocy! - Krzyczał z całych sił.
Medyk: Tak? W czym mogę pomóc? - zapytał.
O: Doktorze moja żona, chyba rodzi! Pomocy!
Medyk: Dobrze zajmiemy się tym.
Po 4-ech godzinach...
O: Doktorze i co z moją żoną?
Medyk: Po pierwsze miał pan wielkie szczęście.
O: A to z jakiej racji?
Medyk: Jeśli by pan nie przywiózł szybko żony do szpitala mogła by...
O: Co mogła?
Medyk: Umrzeć.
O: Ale się udało tak? - zaniepokojenie pyta.
Medyk: Tak, tak jak z moimi wątkami... pies i suczka.
O: Och, Dexter i Milka! - krzyknąłem.
O: Czy mogę je zobaczyć, oraz Miętkę?
Medyk: Niestety nie teraz żona musi odpoczywać. A pieski mają badania. Proszę przyjść jutro.
O: Dobrze. Dziękuje i dowiedzenia.
Medyk: Do widzenia
Następny dzień...
Oasis
Byłem podekscytowany że wreszcie zobaczę się z moją ukochaną i dzieciakami. Poszedłem do szpitala, od razu gdy wstałem i zjadłem śniadanie.
Doktor: Ale szybko, proszę żona jest w tamtym pomieszczeniu - powiedział i wskazał łapką największą salę w szpitalu.
O: Dziękuję.
Od razu pobiegłem do sali, tam zobaczyłem Miętkę i dwa szczeniaki.
Miętka
O: Moje maleństwa! Kochanie! Jakie piękne!
M: Witaj miśku! Tak cudne prawda?
O: Tak, najcudniejsze na świecie!
M: Miałam nadzieje że tak będziesz mówić. - zaśmiałam się.
Oba pieski piły mleko od Miętki.
O: Chyba są bardzo głodne.
M: I to jak piją już od 20-stu minut.
O: Kiedy mogę Cię zabrać ze szczeniakami?
M: Doktor mówił że, już jutro mnie wypuszczą. Cieszysz się?
O: Czy się ciesze? Jasne, że się ciesze! Jesteście dla mnie najważniejszym skarbem na świecie! Oddam za was życie. - mówił przekonującym głosem.
M: Kocham Cię.
O: Kochanie ja Ciebie też.
Oasis
~Następnego dnia~
Był to drugi najlepszy dzień w moim życiu. Pierwszy najlepszy był wtedy gdy poznałem Miętkę.
O: I jak dzieciaki, podoba się wasz dom?
D: Jest falny - uśmiechnął się
Mi: Tak i duzy. - zaśmiała się suczka do brata.
O: Słodkie prawda?
Miętka
M: Tak, takie maluszki.
Mi: Mamusi, nie jesteśmy tacy maleńcy.
D: Właśnie.
O: Chodźmy zjemy coś.
Wszystkie psy zjadły kolacje.
M: Dzieci do spania raz, dwa.
D: Nie chce mi się spać.
O: Dexter! Słuchaj mamy!
D: No dobrze.
O: Dobranoc!
Szczeniaki poszły spać Oasis i Miętka wyszli na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz