wtorek, 6 maja 2014

Percy

Jestem Perseusz, w skrócie Percy. Urodziłem się na Manhattanie. Gdy skończyłem rok uciekłem z domu. Nie mogłem znieść wojny panującej między psami i wilkami. Pragnąłem spokoju. No i go znalazłem. Pewnego razu gdy błąkałem się po łące, spotkałem psa. A raczej suczkę...
P: Cześć, nie wiesz może gdzie jest jakiś strumyk? Okropnie chce mi się pić.
M: Tam, za tym wzgórzem. Jesteś tu sam? - zapytała.
P: Niestety.
M: Ale dla czego? Husky raczej trzymają sztamę z innymi.
P: Eee... No bo ja, no, uciekłem.
M: Uciekłeś z domu? Coś się stało? Skąd pochodzisz? Jak masz na imię? I...
O: Nie zalewaj biedaka pytaniami. - Przerwał jej głęboki, niski głos.
Zza krzaków wyszedł pies. Był wielki i czarny. Usiadł obok suczki.
O: A więc, jak masz na imię?
P: Jestem Percy... - zająknąłem się.
O: Percy. Hmmm... Ładne imię. Czego tu szukasz?
P: Domu...
O: A więc go znalazłeś. - uśmiechnął się.
Tak znalazłem dom.
Obrazek

sobota, 3 maja 2014

Milka - Zmiana wyglądu

Był ponury dzień. Przez ten cały dzionek przeglądałam się w moim mały lusterku i myślałam sobie ,,Jaka ja jestem brzydka" ze smutkiem płakałam. Pomyślałam że może w sklepie jest eliksir zmiany wyglądu! Więc poszłam do sklepu, tam znalazłam mój wymarzony eliksir. Kupiłam go. Wypiłam czym prędzej czekałam, czekałam i czekałam aż nagle się przewróciłam i straciłam przytomność. Obudziłam się. Kiedy się obudziłam przejrzałam się w wodzie. Miałam zmieniony wygląd! Teraz od zawsze powtarzam - ,,Jaka ja jestem piękna".
Obrazek

Dexter - Nic się nie dzieje...

Był cudowny dzień, ja i Milka dostaliśmy od naszego kochanego tatusia eliksir mocy. Dzięki któremu mogliśmy mieć dodatkową moc. Liczyłem że gdy go wypiję będę mieć już moje moce. Już gdy chciałem się napić, przeszkodziła mi mama.
M: Dex! Pierw do szkoły. - oznajmiła bez szans na zmianę zdania.
D: Ale mamo no, szkoła nie ucieknie.
M: Eliksir też nie.
Przewróciłem tylko oczami, schowałem eliksir i wybiegłem z domu. Niby do szkoły, a tak naprawdę na łąkę. Zabrałem ze sobą moją siostrę, bo jak bym tego nie zrobił to by mnie podkablowała...
Mi: I co pijesz?
D: Tak, a ty?
Mi: Nie wiem... - zawahała się
Wziąłem głęboki oddech, i wypiłem całą zawartość pojemniczka. Nic się nie działo. Okazało się że najpierw muszę odkryć moce, no super teraz będę musiał się męczyć z trzema. Ale pocieszało mnie to że Milka też wypiła i będzie się męczyć razem ze mną.

Ayanna

Urodziłam się w Związku Radzieckim, potem zostałam przeniesiona do prestiżowej hodowli nieziemskich psów. Wygrywałam różne konkursy, wystawy itp. Lecz mimo wszystko to mnie nie zadowalało odeszłam... Szukałam sfory, w której zapewnię sobie byt i przygodę. Długo wędrowałam bez skutku. Byłam wyczerpana ciągłymi podróżami, ale pewnego dnia to się zmieniło... na mojej drodze stanął przywódca owej Sfory Psich Serc - Oasis.
O: Szukasz czegoś, kogoś? - spytał z powagom.
A: Szukam... domu.
O: Może chcesz dołączyć do mojej sfory? - uniósł lewą brew.
A: Mmm... brzmi ciekawie z przyjemnością. - uśmiechnęłam się.
Tak właśnie zakończyła się moja wędrówka...
Obrazek

piątek, 2 maja 2014

Oasis - Nowa moc

Był piękny dzień, postanowiłem wyjść na spacer i odpocząć trochę od szczeniaków. Po drodze rozmyślałem jak było by fajnie mieć trzecią moc... postanowiłem iść do sklepu i kupić sobie eliksir. Wypiłem go nad szumiącym gajem myśląc że chcę mieć moc leczenia. Był bardzo dobry, lecz nic się nie działo. Zacząłem wątpić czy to działa, aż nagle zrobiło mi się słabo, straciłem przytomność. Gdy się obudziłem, czułem się dziwnie. Pewnie już mam tą moc, postanowiłem to sprawdzić poszedłem do lasu i zabiłem królika, następnie go uleczyłem. O tak! To działa, mam trzecią moc! Nie mogłem opanować się ze szczęścia, na pewno przyda mi się przy szczeniakach.

Miętka - Miłość

Był piękny i słoneczny dzień wybrałam się z Oasis'em na spacer nad Szumiący Gaj. Oasis od dawna mi się podobał, wyszłam nad odwagę i oświadczę mu o ty.
M: Oasis no bo... chciałam Ci coś powiedzieć.
O: Tak? Słucham.
M: No nie wiem jak Ci to powiedzieć ale.
O: Ale?
M: Kocham Cię.
O: Miętko nie uwierzyłem że, kiedykolwiek mi to powiedz ja...ja, też muszę się przyznać.
Oboje usiedliśmy na prostej drodze. Oasis przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Sama to chciałam zrobić.
M: Mój, kochany.
O: He, tak?
M: Jesteś taki romantyczny.
M: Naprawdę mnie kochasz?
Oasis
O: No jasne że tak - uśmiechnąłem się szczerze.
M: Tylko że ja, nie chcę takiego związku "dla zabawy" - spojrzała na mnie poważnie.
O: Rozumiem kochana, ja też. - uśmiechnąłem się również poważnie.
Ale fajnie, mam partnerkę. Kocham ją, nigdy nie czułem się tak jak teraz. Kocham ją, i będę kochał nie dam jej nikomu skrzywdzić, obiecałem to sobie.
M: A będziemy mieć szczeniaki? - spytała z nadzieją.
O: Jasne - uśmiechnąłem się - może zaczniemy od razu? - zaśmiałem się lekko.
Miętka
M: To moje największe marzenie! - zachwyciłam się.
Poszliśmy zrobić to co mieliśmy.
O: I jak udało się?
M: Oasis, tak udało się! - tak się ucieszyłam.
O: To cudownie kochanie!
Udaliśmy się do szpitala w najbliższej wiosce.
Medyk: Pańska żona jest w ciąży będą dwa szczeniaki. Pies i suczka.
O: Matko! Nie mogę w to uwierzyć! Czy mogę ją zobaczyć? - zapytałem z powagą.
Medyk: Tak tylko na kilka minut bo robimy jeszcze badania.
M: Oasis!
O: Tak, kochanie to ja.
M: Czy...czy medyk Ci już powiedział?
O: Tak, nie mogę w to uwierzyć!
M: Ja też.
O: Mamy pieska i suczkę.
M: Tak wiem. Jak je nazwiemy?
O: Hm... - szukałem w mojej głowie pomysłu na imię - Może Dexter i Milka?
M: O tak, świetne! - uśmiechnęła się
Już się nie mogłem doczekać maluchów, na pewno będą urocze.
O: Już się nie mogę doczekać - liznąłem ją po nosku
M: Hehe ja też - zrobiła to samo.
O: Chodźmy do domu powinnaś odpoczywać, dobrze?
Miętka
M: Dobrze, mój romeo. - zachichotałam.
Wyruszyliśmy do domu. Kiedy już byliśmy przy naszej grocie spotkaliśmy pięknego białego ptaka.
O: Kochanie, patrz jaki piękny ptak.
M: Tak, widzę piękny.
Weszliśmy do groty. Oasis bardzo się mną opiekuje.
O: Chciałabyś coś jeszcze kotku?
M: Nie, nie trzeba. Połóż się i odpocznij.
O: Och, dziękuje ale nie trzeba. Mam hardego duch.
M: Już nie mogę się doczekać Milki i Dextera. - zachichotałam.
Oasis
O: Ja też to już jutro - uśmiechnąłem się.
M: Tak - uśmiechnęła się marzycielsko.
Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł.
O: Kotku, prześpij się a ja zaraz wracam.
M: Dobrze. - odpowiedziała i położyła się.
Poszedłem poszukać materiałów na zabawki, dla moich i Miętki maluchów.
O: Kochanie - szturchnąłem ją lekko w pyszczek.
M: Tak, wcale nie śpię - uśmiechnęła się
O: Heh, jasne - zaśmiałem się - Zobacz co zrobiłem dla naszych maluchów.
Miętka
M: Jakie piękne. - aż zaniemówiłam. Skąd je wziąłeś? - ucieszyłam się.
O: Opowiem Ci już jutro, jesteś zmęczona musisz się wyspać.
M: Masz rację kochany! Dobranoc.
O: Dobranoc. - cichutko powiedział.
Drugi dzień:
O: Dzień dobry kotku.
M: Dzień dobry misiaczku. - uśmiechnęłam się.
O: Mam dla Ciebie niespodziankę.
M: Jaką? - zapytałam z ciekawością.
O: Dzisiaj zjemy śniadanie w kawiarence.
M: Mój kochany!
O: Nie musisz dziękować, muszę się Tobą opiekować!. - powiedział stanowczo.
M: Muszę...muszę, dziękuje.
O: Dobrze. To w drogę.
Oasis
Poszliśmy do kawiarenki, ugotowałem nam kurczaka ponieważ nie mieliśmy jeszcze kucharza.
O: I jak, smakuje? - spytałem
M: No jasne pyszne. - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Coś się z nią działo, tylko nie wiedziałem co.
O: Co się dzieje skarbie?
M: Nic, chodźmy na spacer - rzuciła i wstała.
O: Ok - wstałem i poszliśmy
Po drodze Miętka się przewróciła. Bardzo się przestraszyłem.
O: Miętka, co ci jest? - krzyczałem zaniepokojony
Miętka
M: Oasis ja...ja... chyba dziś urodzę! - zaniepokoiła się.
O: Kotku trzymaj się! Jedziemy do szpitala!
Wyruszyliśmy do szpitala.
O: Pomocy! Pomocy! - Krzyczał z całych sił.
Medyk: Tak? W czym mogę pomóc? - zapytał.
O: Doktorze moja żona, chyba rodzi! Pomocy!
Medyk: Dobrze zajmiemy się tym.
Po 4-ech godzinach...
O: Doktorze i co z moją żoną?
Medyk: Po pierwsze miał pan wielkie szczęście.
O: A to z jakiej racji?
Medyk: Jeśli by pan nie przywiózł szybko żony do szpitala mogła by...
O: Co mogła?
Medyk: Umrzeć.
O: Ale się udało tak? - zaniepokojenie pyta.
Medyk: Tak, tak jak z moimi wątkami... pies i suczka.
O: Och, Dexter i Milka! - krzyknąłem.
O: Czy mogę je zobaczyć, oraz Miętkę?
Medyk: Niestety nie teraz żona musi odpoczywać. A pieski mają badania. Proszę przyjść jutro.
O: Dobrze. Dziękuje i dowiedzenia.
Medyk: Do widzenia
Następny dzień...
Oasis
Byłem podekscytowany że wreszcie zobaczę się z moją ukochaną i dzieciakami. Poszedłem do szpitala, od razu gdy wstałem i zjadłem śniadanie.
Doktor: Ale szybko, proszę żona jest w tamtym pomieszczeniu - powiedział i wskazał łapką największą salę w szpitalu.
O: Dziękuję.
Od razu pobiegłem do sali, tam zobaczyłem Miętkę i dwa szczeniaki.
Miętka
O: Moje maleństwa! Kochanie! Jakie piękne!
M: Witaj miśku! Tak cudne prawda?
O: Tak, najcudniejsze na świecie!
M: Miałam nadzieje że tak będziesz mówić. - zaśmiałam się.
Oba pieski piły mleko od Miętki.
O: Chyba są bardzo głodne.
M: I to jak piją już od 20-stu minut.
O: Kiedy mogę Cię zabrać ze szczeniakami?
M: Doktor mówił że, już jutro mnie wypuszczą. Cieszysz się?
O: Czy się ciesze? Jasne, że się ciesze! Jesteście dla mnie najważniejszym skarbem na świecie! Oddam za was życie. - mówił przekonującym głosem.
M: Kocham Cię.
O: Kochanie ja Ciebie też.
Oasis
~Następnego dnia~
Był to drugi najlepszy dzień w moim życiu. Pierwszy najlepszy był wtedy gdy poznałem Miętkę.
O: I jak dzieciaki, podoba się wasz dom?
D: Jest falny - uśmiechnął się
Mi: Tak i duzy. - zaśmiała się suczka do brata.
O: Słodkie prawda?
Miętka
M: Tak, takie maluszki.
Mi: Mamusi, nie jesteśmy tacy maleńcy.
D: Właśnie.
O: Chodźmy zjemy coś.
Wszystkie psy zjadły kolacje.
M: Dzieci do spania raz, dwa.
D: Nie chce mi się spać.
O: Dexter! Słuchaj mamy!
D: No dobrze.
O: Dobranoc!
Szczeniaki poszły spać Oasis i Miętka wyszli na spacer.

Miętka

Zacznę od początku. Jestem Miętka. W wieku pierwszego roku moi rodzice i krewni umarli w krwawej wojnie. Ciężko znoszę to do dzisiejszego dnia. Postanowiłam szukać domu i pomocy. Przechodziłam góry, przepływałam rzeki i nagle znalazłam się na prostej drodze. Spotkałam tam czarnego, podpalanego psa. Podeszłam i się przywitałam.
M: Witam! Jestem Miętka.
O: Cześć! Ja jestem Oasis.
M: Jesteś tu sam? - zapytałam.
O: Tak, codziennie zażywam odrobiny spokoju.
M: Wspaniale tak samo jak ja. - lekko się zasmuciłam.
O: Czy coś Cię dołuje? Coś złego powiedziałem?
M: Nie, skądże. Tylko boli mnie śmierć moich rodziców.
O: Bardzo mi przykro z tego powodu. Jak umarli jeśli można spytać?
M: W wojnie.
O: Aha. Pewnie nie masz gdzie mieszkać biedactwo?
M: Jak byś zgadł.
O: Może dołączysz do sfory Psich Serc?
M: To by nie był kłopot?
O: Nie, skąd.
M: To jasne, chętnie. - ucieszyłam się z tej propozycji.
O: Więc w drogę.
Tak dołączyłam do sfory Psich Serc!
Obrazek